|

Zaradny jak Polak

Kasia ma 24 lata, w czerwcu 2011 roku obroniła dwa licencjaty- z filologii romańskiej oraz socjologii, zna biegle dwa języki obce. Mimo wszystko zdecydowała się zmienić swoją ścieżkę edukacji i rozpocząć nowe studia o profilu ekonomicznym na uniwersytecie w Nicei. Dlaczego? Z czym musiała się zmierzyć zanim opuściła Polskę? O czym warto wiedzieć przed wyjazdem? Dziś w kolejnym wywiadzie z cyklu „polski student za granicą” odkrywamy realia studiowania we Francji.

Małgorzata Kryśków: Dlaczego wyjechałaś do Francji? Nie podobało ci się w Polsce?

Kasia: Podobało, ale podejmując decyzje o wyjeździe miałam za sobą długi męczący rok spędzony na studiowaniu równolegle dwóch kierunków i bardzo chciałam zmienić otoczenie na jakiś czas.

Studiujesz zarządzanie i rozwój międzynarodowy- nowy kierunek wydaje się mieć niewiele wspólnego z pozostałymi, które ukończyłaś…

Ma jeden punkt wspólny: mocno skupia się na współpracy międzynarodowej i językach obcych, a ja mam wykształcenie filologiczne. Poza tym faktycznie, niewiele.

W takim razie dlaczego postanowiłaś zmienić swoją ścieżkę edukacji o 180 stopni?            

Stwierdziłam, że licencjat nauczył mnie w zakresie filologii/socjologii wszystkiego, czego chciałam sie nauczyć i pora na kolejny krok. Oprócz tego szybko zorientowałam się, że po studiach humanistycznych nie znajdę od razu pracy marzeń. Trzeba przyznać, iż sytuacja na rynku pracy w Polsce też mnie nie napawała optymizmem. Poza tym po ponad rocznym pobycie we Francji „oswoiłam” trochę ten kraj i po licencjacie chciałam do niego wrócić. Teraz tutaj mam moje życie prywatne.

Co robiłaś podczas tego rocznego pobytu we Francji?

Między 2009 i 2010 spędziłam lato na Korsyce, jako kelnerka w restauracji, zaraz po tym wyjechałam na rok akademicki, jako studentka Erasmusa wydziału socjologii do Université de Caen Basse Normandie. Po 10 miesiącach wróciłam na kolejny sezon na Korsykę i dopiero potem do Polski.

Czyli można powiedzieć, że przed ostatecznym wyjazdem na studia do Francji  byłaś już „zahartowana” w zagranicznych wojażach. Czy wzięcie udziału w programie Erasmus też miało wpływ na zmianę miejsca edukacji?

Byłam zahartowana, tym bardziej, że był to od razu skok na głęboką wodę. Przedtem miałam za sobą tylko kilka bardzo krótkich wyjazdów do Włoch i do Francji. A tu od razu wyjazd na ponad rok, ( prawie) bez przerwy. Co do  Erasmusa, to nie tyle podsunął mi on pomysł na dalsze studia we Francji, co utwierdził w decyzji podjętej dużo wcześniej. Od dawna wiedziałam, że chcę część swojej edukacji/ pracy spędzić za granicą. Coś takiego we mnie siedziało i dalej siedzi, co przeszkadza wytrzymać dłużej w jednym miejscu.

Zatem podjęcie decyzji nie wiązało się u Ciebie z trudnymi dylematami?

Z jednej strony nie, bo z upływem czasu utwierdzałam sie w swoim wyborze. Z drugiej jednak, przed wyjazdem, spędziłam w Poznaniu bardzo dobry rok, otoczona bliskimi mi ludźmi, wiec trochę żal było wyjeżdżać.

Czy trudno było Ci się dostać na studia we Francji?

Łatwo nie było. Zwłaszcza, że mój profil nie bardzo odpowiadał kierunkowi, na który usiłowałam sie dostać. Od pierwszego kontaktu z uniwersytetem do ostatecznej decyzji (o przyjęciu) minęło ponad 9 miesięcy. W międzyczasie wymieniłam dziesiątki maili z uczelnią. Byłam na jednej rozmowie wstępnej, zgromadziłam tonę dokumentów (każdy z nich przetłumaczony przez tłumacza przysięgłego) i koniec końców zdałam egzamin wstępny z podstaw ekonomii i rachunkowości. Musiałam trochę się nachodzić, zanim powiedzieli mi „tak”. Ale udało się.

Czy płacisz za studia?

Francuskie uniwersytety, podobnie jak polskie, generalnie są bezpłatne, z ta różnicą, że co roku student musi opłacić tzw. wpisowe, którego cena waha się najczęściej od 200 do 500 euro, zależnie od uczelni i od kierunku. Dla studenckiego budżetu to oczywiście duże obciążenie i istnienie tych opłat jest często krytykowane… Na szczęście przyznano mi w tym roku stypendium socjalne, dzięki któremu te koszty spadły do 30 euro. Oprócz tego, niektóre instytucje we Francji udzielają różnorakich form wsparcia finansowego dla studentów,  takich jak zasiłek mieszkaniowy, częściowy zwrot kosztów ubezpieczenia zdrowotnego, tanie obiady w stołówce etc.

Pomoc rządowa wystarcza? Ile mniej więcej pieniędzy potrzeba na utrzymanie się w obcym państwie?

Przez rok pobytu na Erasmusie utrzymywałam się za około 500 euro miesięcznie. Jeśli wystarcza ci mały pokój w akademiku, nie jesz codziennie kawioru i jeździsz autobusem, a nie autem, to taka ilość pieniędzy powinna cię zadowolić. Przy „rozsądnych” wymaganiach tego typu suma wystarcza na zaspokojenie podstawowych potrzeb: dach nad głową, jedzenie, kosmetyki, bilet do kina i małe piwko od czasu do czasu. Teraz wygląda to nieco inaczej. Nicea jest niestety dużo droższa niż Normandia, ale jakoś sobie radzę. Mam stypendium socjalne, a od przyszłego miesiąca powinnam zacząć staż (ale nie zapeszam), więc dojdzie mi jeszcze to skromne wynagrodzenie.

Jak wygląda system nauczania we Francji, czy bardzo różni się od polskiego?

Strukturalnie oba systemy wyglądają tak samo: studia pierwszego i drugiego stopnia a potem doktorat. Różnica polega na tym, że (przynajmniej moim zdaniem) studenci maja dużo większą możliwość wyboru i zmiany zdania, po pierwsze dlatego ze istnieje dużo większy wybór dyplomów (od dwu- do pięcioletnich), poza tym można swobodniej zmieniać kierunki, np. po pierwszym roku magisterki nie musze wcale zostawać na drugim roku tego samego kierunku- jeśli chcę mogę albo zakończyć naukę, albo przenieść sie na piaty rok gdzie indziej. Do tego na wielu kierunkach juz od pierwszych lat istnieje obowiązek odbywania staży w firmach, co jest dużą zaletą.

Jak się czujesz, jako obcokrajowiec na uczelni? Jesteś inaczej traktowana niż reszta Francuzów?

 Mam szczęście, że znalazłam się w bardzo kosmopolitycznym regionie, a moje studia skupiają się na współpracy międzynarodowej. Na  roku są 23 osoby w tym kilku obcokrajowców: Włoch, Czeszka, Bułgarka, Boliwijka, Szwajcarka, Turek, rok wyżej jest sporo Rosjan… Zupełnie nie wpływa to na nasze oceny, stawia sie nam dokładnie takie same wymagania jak innym studentom. Ale jeszcze jako studentka Erasmusa byłam oceniana ulgowo.

Gdzie się studiuje lepiej- we Francji, czy w Polsce?

Lepiej? Hm.. Na pewno inaczej: na początku myślałam, że we Francji jest łatwiej, ponieważ jest mniej materiału do przyswojenia, ale po czasie stwierdzam, że chodzi raczej o rożne zastosowanie wiedzy, bardziej praktyczne. Poza tym nigdy nie studiowałam ekonomii w Polsce- tutaj musiałam się zmierzyć z obliczaniem opłacalności inwestycji, co mnie mocno „nadwyrężyło”.

Planujesz zostać we Francji na stałe?

Nie siedzę we Francji bardzo długo: cały mój pobyt trwa raptem dwa lata, wiec ciężko mi wydawać wyroki. Na razie wszystko wskazuje, że zostanę tu na dłużej, ponieważ mam większe szanse na prace za godziwe wynagrodzenie. Tutaj jest moje życie prywatne i na razie nie zanosi sie na zmiany, poza tym bardzo źle znoszę polską zimę, nie tyle ze wzglądu na zimno, co na ciemności! Póki co, krok po kroku przenoszę na francuski grunt konto w banku, ubezpieczenie zdrowotne, takie tam przyziemne sprawy…

Korzystając ze swojego doświadczenia, czy jest coś ,co mogłabyś polecić osobom pragnącym wybrać się na studia do Francji?

Pierwsze i najważniejsze: naucz sie francuskiego, bo poza nielicznymi wyjątkami angielski nie wystarczy. Dobrze jest się upewnić, czy ma się za co wyżyć, przynajmniej na starcie, ponieważ zasiłki i stypendia, mimo ze istnieją, trzeba na nie zwykle poczekać kilka tygodni,miesięcy (francuska administracja raczej się nie spieszy…) A na koniec mogę zapewnić, że nie ma się czego bać- mało narodowości odnajduje sie za granicą tak dobrze, jak Polacy.

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *